Planowana aukcja ponad 600 artefaktów z obozów koncentracyjnych w Neuss wywołała międzynarodowy sprzeciw. Instytucje pamięci, ocaleni i historycy potępiają sprzedaż dokumentów ofiar nazistowskiego terroru, określając ją jako moralnie skandaliczną i wzywając do natychmiastowego odwołania licytacji.
Planowana w niemieckim Neuss aukcja 623 artefaktów pochodzących z obozów koncentracyjnych wywołała ostre reakcje ocalonych, historyków i instytucji zajmujących się pamięcią o Holokauście. Na sprzedaż miały trafić listy, dokumentacja medyczna, kartoteki Gestapo i inne pamiątki po ofiarach nazistowskiego terroru.
Międzynarodowy Komitet Oświęcimski określił działania Domu Aukcyjnego Felzmann jako „moralny skandal”, apelując o natychmiastowe odwołanie licytacji. Dyrektor MKO Christoph Heubner podkreślił, że wystawianie takich dokumentów na sprzedaż to „cyniczne i bezwstydne przedsięwzięcie” oraz forma komercyjnego wykorzystania cierpienia ofiar.
Krytykę wyraził również Instytut im. Fritza Bauera, a komentatorzy zwracają uwagę, że wśród potencjalnych nabywców mogą znaleźć się osoby o skrajnie prawicowych poglądach.
Do sprawy odniosło się także Muzeum Stutthof, podkreślając, że pamiątki po więźniach nie są towarem, lecz nośnikami pamięci o tragicznych wydarzeniach. Muzeum zaapelowało o przekazywanie takich artefaktów do instytucji publicznych, które zagwarantują im godne i odpowiedzialne wykorzystanie edukacyjne.
Pamiątki po więźniach, świadkach niewyobrażalnego cierpienia i ofiarach Zagłady; nie są towarem. To nośniki pamięci o ludziach, ich doświadczeniach i obozowej codzienności. Często stanowią jedno z nielicznych świadectw ich obecności w obozie, ostatni ślad ich istnienia. Miejscem ich przechowywania powinny być Miejsca Pamięci, archiwa lub biblioteki.
Dzięki tym artefaktom możemy opowiadać historię miejsca i ludzi, którzy przez nie przeszli. W obliczu odchodzenia Świadków Historii to właśnie one często będą przekazywać kolejnym pokoleniom wiedzę o tej tragicznej przeszłości i stanowić przestrogę.Jako Muzeum Stutthof w Sztutowie pragniemy wyrazić wdzięczność wszystkim darczyńcom, którzy przekazali swoje pamiątki do naszej placówkiJednocześnie apelujemy o przekazywanie wszelkich poobozowych pamiątek do Muzeum, gdzie zostaną otoczone należnym szacunkiem, właściwie zabezpieczone i posłużą do celów ekspozycyjnych oraz poszerzania wiedzy o więźniach obozu koncentracyjnego Stutthof".
Prezydent Karol Nawrocki zwrócił się od rządu o podjęcie działań w sprawie aukcji pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodni; zaapelował o ich zwrot lub wykup i doliczenie kosztów do roszczeń reparacyjnych – poinformował w niedzielę rzecznik prezydenta RP, dr Rafał Leśkiewicz.
To jest niebywały skandal – zaakcentował prezydencki minister, Karol Rabenda.
– Nikt nie czuje jakiegoś dyskomfortu, jakiegoś problemu z tym, że handluje się w zasadzie pamiątkami po ofiarach II wojny światowej i robi się na tym zysk. To jest coś obrzydliwego – powiedział minister Karol Rabenda.
Dom aukcyjny ostatecznie odwołał aukcję. W tej sprawie ze swoim niemieckim odpowiednikiem rozmawiał wicepremier i minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski.
-„Zgodziliśmy się, że należy zapobiec takiemu zgorszeniu. Pamięć o ofiarach Holokaustu nie jest towarem i nie może być przedmiotem komercyjnego obrotu. Polska dyplomacja apeluje o powrót artefaktów do Muzeum Auschwitz” – poinformował wicepremier Radosław Sikorski.
Dom aukcyjny nie zajął do tej pory oficjalnego stanowiska. Nie ma też żadnych komunikatów ze strony niemieckiego rządu.
-Red.





































