W czwartek 9 maja na terenie Muzeum Stutthof odbyły się uroczystości upamiętniające 74. rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady KL Stutthof. Podczas uroczystości odmówiono modlitwę ekumeniczną, składano kwiaty pod pomnikiem Walki i Męczeństwa, odegrano piosenkę obozową i wysłuchano przemówień i historii.
Główne uroczystości odbyły się pod Pomnikiem Walki i Męczeństwa. W uroczystości udział wzięły tylko cztery osoby, które przeżyły gehennę obozu. Wśród nich Marek Dunin-Wąsowicz, więzień polityczny numer 35 461.
- towarzyszył nam strach i ból i te wielogodzinne apele bez względu na pogodę, jeśli ktoś trafił do szpitala, to na ogół z niego nie wyszedł, brakowało leków, środków opatrunkowych. Ja w obozie straciłem wszystkie zęby, bo ból usuwano razem z zębami. Czy państwo wiecie, co to jest głód? Czy wiecie, jaki jest ten prawdziwy głód, kiedy jedynym posiłkiem był ząbek czosnek popity rozpuszczającym się śniegiem? ja go poznałem, to przeżyłem- Wspomniał o spotkaniu, które go bardzo wzruszyło i na długo je zapamieta-młoda kelnerka spytała, czy mogę uścisnąć pana dłoń? spytałem dlaczego? bo pan w klapie ma ten znaczek-odpowiedziała- ja wiem co to znaczy, ja wiem, że pan był w obozie, wiem ile pan musiał wycierpieć, należy się panu szacunek. Ten blachy z pozoru fakt umocnił mnie w przekonaniu, że o tamtych latach warto mówić ku przestrodze- mówił świadek tamtych czasów nie kryjąc wzruszenia. Mówił o pamiętaniu o odpowiedzialności o tym, jak wiele zależy od nas samych o przypadkach, jakie rządzą w życiu oraz o ludziach dobrych bądź złych, jakich spotykamy po drodze, którzy mają wpływ na nasze życie.
W swoim wystąpieniu dyrektor Piotr Tarnowski posłużył się porównaniem, które oddaje jak tragiczne żniwo zebrała śmierć w obozie.
-W okresie tylko 3 miesięcy zginęło 25 tysięcy ludzi. Rok 1945 przyniósł najtragiczniejsze żniwo. Szukając porównań to tak, jak zniknięcie całej Gminy Stegna i miasta Nowy Dwór Gdański. Wszystkich starych, młodych kobiet, mężczyzn, matek, córek, synów, wnuków. Byli i w jednej chwili ich nie ma. Nasi znajomi, rodzina, sąsiedzi i ci zupełnie obcy, których nie poznamy. Okrutne to były czasy.
Serce ściska nam żal ze odchodzą więzniowie, strażnicy pamięci, przyjaciele Muzeum-mówił - Ciężko pogodzić się, z tym że przemijanie jest nieuniknione. Nie możemy zmienić historii ona się tu wydarzyła. To miejsce na zawsze będzie kojarzyć się ze złem, które człowiek uczynił drugiemu człowiekowi. Naszym zadaniem jest uczynić wszystko by uczyć dobra. Pokój uczciwość, miłość, pomoc, poszanowanie wolności i godności drugiego człowieka. Mamy jeszcze czas by podjąć to wyzwanie, zanim przeminiemy-
Marcin Owsiński z Muzeum Stutthof podkreślił w rozmowie ze mną, że te uroczystości są zawsze okazją do spotkania z byłymi więźniami. To są ostatni, których możemy spotkać. Dzisiejsze obchody są skierowane głównie do młodych ludzi, żeby to więcej się nie powtarzało. Warto się uczyć o historii, żeby się ona nie powtarzała w tej tragicznej formie.
Maria Kowalska była więźniarka opwiadała - Trafiłam do obozu, jak miałam 18 lat z Powstania Warszawskiego. Starsze koleżanki śpiewały patriotyczne piosenki i podtrzymywały nas na duchu.
Jednym z najtragiczniejszych obrazów, jakie zapamiętam był widok zagłodzonych muzułmanów lub umierających, leżących pod drutami, wywożone żydówki do krematorium, wywożone trupy, nigdy nie zapomnę jak składano ciała w barakach i ciągnięto bezwładne ciała-.
Inna więźniarka Majkowska Helena mówiła, że dla niej najgorsza była ewakuacja. -Dużo nas zginęło podczas marszu śmierci. Miałam wtedy 17 lat. Dziękuję takiej jednej Niemce, to dzięki niej przeżyłam. Podczas marszu śmierci, kiedy się przewracałam z braku siły, mówiła do mnie, że „nicht kaput”, więc się podnosiłam i przeżyłam-.
W uroczystościach wziął udział także były więzień Piotr Łubieński zawsze uśmiechniety, ciepły człowiek. Patrząc i rozmawiając z nim, aż trudno uwierzyć przez co przeszedł. Po uroczystościach otoczony grupą młodzieży opowiadał swoje przeżycia, a ci słuchali z zapartym tchem.
Wiązanki kwiatów pod pomnikiem Walk i Męczeństwa złożyli przedstawiciele środowisk kombatanckich, parlamentarzyści, wojsko, reprezentacje pomorskich szkół. List w imieniu marszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego odczytał poseł Kazimierz Smoliński.